Aż mnie nosi, żeby coś napisać. Nie zastanawiam się, gdy piszę, po prostu spisuję swoje wszystkie myśli jak popadnie...zawsze tak było. Mam na twarzy uśmieszek, mimo pogody z dupy za oknem, kolejnej pały z polskiego i wielkiego lenia, który opanował nie całą po powrocie do domu. Jestem szczęśliwa, bo tak, zaczął się długi weekend! Moje plany są takie iż wychodzę w celu tak zwanego picia z mymi kuzyneczkami, które przyjechały z Anglii. I mimo iż osiemnastkę mam 16 maja, to obijam już teraz, bo potem ich już nie będzie :( Cieszę się, cholernie się cieszę na ten wypad, ostatnio jakoś nie wychodziłam za często i najważniejsze jest to, że dawno ich nie widziałam, stęskniłam się troszeczkę, no a co.
Rozpisałam się znów, o moim tak zwanym życiu, ale tak też czasem trzeba. Teraz trochę odnośnie moich przemyśleń. Myślę ostatnio o wielu sprawach, stwierdziłam dziś, że to miasto w którym żyję, jest miastem umarłych. Każdy kto ma choć najmniejsze ambicję i marzenia chcę stąd uciekać - ja też. Przerażające to jest, a najgorsze jest to, że nawet jeśli znajdą się jakieś jednostki, które chcą coś z tym zrobić, to nie zrobią nic, bo nie będą miały przebicia. Smutne lecz prawdziwe. Na najwyższych stołkach siedzą ludzie, którzy martwią się tylko o swoje własne potrzeby, a wszystko inne mają w dupie. A my żyjemy jak te ciołki i nic nie możemy z tym zrobić. To mnie najbardziej boli, jeszcze tylko rok i stąd wyjadę. Nie wiem gdzie, ale wyjadę, bo nic mnie tu już nie trzyma, nie ma co.
30 seconds to Mars to zespół, który darzę ogromną sympatią. A najlepsze jest to, że moja wielka sympatia wynika z pewnej historii związanej z albumem "A beautiful Lie", otóż był to album, który dostałam w prezencie od mojego taty. Tato mimo wielu, częstych i czasem niepotrzebnych kłótni jest dla mnie cholernie ważny, to jest taka specyficzna więź, która dotyczy tylko jego. Nie wyobrażam sobie życia bez taty, a sam zespół stał się dla mnie równie ważny, dlatego, że zawsze będzie mi się kojarzył z tak ważną osobą. Nowy singiel od jakiegoś czasu krąży po mojej głowie:
Lubię czytać "Notes From The Outernet" czyli blog Jareda Leto, nie tylko po to by szlifować angielski. Myślę, że jest to strona na której można odnaleźć wiele inspiracji z szeroko pojętego świata sztuki. Zobaczyć coś co wywrze na człowieku wrażenie, oto co dojrzałam dziś i przyznam, że na mnie wywarło:
"RELATIVITY" (WZGLĘDNOŚĆ) taki właśnie tytuł noszą pracę Alex'a Hall'a. Artysta po ukończeniu collegu nie był pewny co do swojej przyszłości, nie wiedział co go czeka. Tak więc stworzył serię obrazów olejnych, przedstawiających ludzi podczas swobodnego spadku, którzy podobnie jak on nie wiedzą co ich wkrótce spotka, być może upadek. Jednak nie będę się rozpisywać, myślę, że każdy kto to widzi dochodzi do własnych wniosków i to właśnie najbardziej lubię w sztuce.
Na dziś kończę. Życzę równie udanej majówki :) Do napisania!
Dziękuję za miły komentarz! :) Tobie także życzę udanej majówki! :) miłego szaleństwa z kuzynkami/! :)
OdpowiedzUsuńNo, mam nadzieję, że szaleństwo będzie miłe :)
UsuńHej ;) z chęcią poczytam sobie kolejne posty (obserwuję) :) u mnie w mieście też nic nie robią aby zatrzymać młodych ludzi.. ehh, udanego wypoczynku Pozdrawiam! ;)
OdpowiedzUsuńSkończy się tym, że wszyscy kiedyś stąd wyjedziemy, bo nie ma co się dusić.
UsuńCześć!
OdpowiedzUsuńOczywiście, że chętnie dalej będę czytać Twojego bloga. Dziękuję więc za informację o przenosinach.
Sztuka, którą przedstawiasz jest rzeczywiście bardzo ciekawa. Co do refleksji, zamieszczony utwór, wzmaga je. Moja interpretacja ma dość filozoficzną wymowę, gdyż widzę to następująco. Każdy z nas rzucony jest w przestrzeń, zwaną życiem. Są tacy, którzy potrafią swój lot uatrakcyjnić, spowolnić - dzięki parasolowi - ale i tacy, którzy na samym starcie otrzymali zniszczoną parasolkę - oni nie będą lecieć, będą spadać. Mówi się, że każdy jako pan swojego losu ma wpływ na swoje życie, oczywiście się z tym zgadzam, ale szanse nie są wyrównane. Niektórzy muszą się porządnie natrudzić, by otworzyć zniszczony parasol. By na starość nie powiedzieć "mój lot był szybki, a upadek bolesny", a móc wspominać obserwowane podczas powietrznej podróży widoki.
Ups. Nie wiem, po co się tym dzielę. :D
Miłego weekendu.
P.S. W odpowiedzi na Twoje zapytanie - będzie mi miło, jeśli dodasz mego bloga do linków. :)
Bardzo dobrze, że się tym dzielisz! Przyznam, że ciekawy z Ciebie filozof :)
UsuńCześć!
OdpowiedzUsuńOczywiście, że chętnie dalej będę czytać Twojego bloga. Dziękuję więc za informację o przenosinach.
Sztuka, którą przedstawiasz jest rzeczywiście bardzo ciekawa. Co do refleksji, zamieszczony utwór, wzmaga je. Moja interpretacja ma dość filozoficzną wymowę, gdyż widzę to następująco. Każdy z nas rzucony jest w przestrzeń, zwaną życiem. Są tacy, którzy potrafią swój lot uatrakcyjnić, spowolnić - dzięki parasolowi - ale i tacy, którzy na samym starcie otrzymali zniszczoną parasolkę - oni nie będą lecieć, będą spadać. Mówi się, że każdy jako pan swojego losu ma wpływ na swoje życie, oczywiście się z tym zgadzam, ale szanse nie są wyrównane. Niektórzy muszą się porządnie natrudzić, by otworzyć zniszczony parasol. By na starość nie powiedzieć "mój lot był szybki, a upadek bolesny", a móc wspominać obserwowane podczas powietrznej podróży widoki.
Ups. Nie wiem, po co się tym dzielę. :D
Miłego weekendu.
P.S. W odpowiedzi na Twoje zapytanie - będzie mi miło, jeśli dodasz mego bloga do linków. :)
Ja też mieszkam w takim niefajnym mieście bez żadnych perspektyw. Więc rozumiem Cię doskonale.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Ach z tymi zadupiami...
UsuńJa też mieszkam w takim niefajnym mieście bez żadnych perspektyw. Więc rozumiem Cię doskonale.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
możesz mi podać te zespoły na maila który jest na moim blogu. To wtedy bym dodała posta z nimi ale bym musiała mieć piosenkę do danego wykonawcy lub zespołu
OdpowiedzUsuńLepiej nie pisz o czymś czego nie znasz i jednocześnie żałuj, że tego nie znasz. Takie jest moje zdanie.
UsuńZaobserwujesz ? *,* Dzięki ^_~
OdpowiedzUsuńhttp://fabinastoriesby-patrycja.blogspot.com/
Nie dla mnie takie zabawy, a ty lepiej napisz coś mądrego, he?
UsuńZaobserwujesz ? *,* Dzięki ^_~
OdpowiedzUsuńhttp://fabinastoriesby-patrycja.blogspot.com/
Mój Pawciu tego słucha ;)
OdpowiedzUsuńTrzeba mieć talent żeby namalować takie cudo *.*
OdpowiedzUsuńZ tym akurat w pełni się zgadzam.
UsuńŚwietne ;3
OdpowiedzUsuńwitam no i poczytałam...powiem tak...to co od taty to talizman..a picie..nic nie daje..może zapędzić w kozi róg..ale czasem ....i ja sie piwa napiję .. buziaczki
OdpowiedzUsuńCzuję się jakbym była jakimś alkoholikiem, ja tylko tam czasem, dla własnej przyjemności. Ostatnio i tak bardzo długo niczego nie piłam, bo dopadły mnie choróbska, więc tym bardziej mi się należy!
UsuńCiesze się, ze mnie poinformowałaś - już zastanawiałam się, kiedy doczekam się kolejnego wpisu. Szczerze mówiąc naprawdę lubię czytać blogi - ale tych wartych czytania jest tak niewiele... A życie... już takie jest trzeba przyjąć na klatę jego niedoskonałości i walczyć aby było lepiej :) Co do reszty notki to niestety nie interesuje mnie ani ten zespół, ani zdjęcia - chociaż co do fotografii to raczej z czystej zazdrości bo sama muszę parę stworzyć, a pomysłów brak. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo nie zdjęcia, tylko obrazy olejne, co zresztą napisałam... normalnie kocham takie komentarze.
UsuńKocham obrazy, malarstwo, sztukę... To piękne, że każdy interpretuje je na swój własny sposób. To co piszesz w każdym swoim poście jest takie... wspaniałe. Mam nadzieje, że przyjdzie mi to z wiekiem.
OdpowiedzUsuńKocham takie komentarze, a najlepsze jest to, że to co piszę, to po prostu spisanie wszystkich swoich myśli... tak po prostu.
Usuń