Nic po prostu nic, mam w głowie pustkę.... to tylko marzenia. Chciałabym mieć pustkę, chciałabym powyrzucać wszystko to co już nie potrzebne, co gnije w moim mózgu i sprawia że moja dusza tak cierpi, a umysł choruje. Jestem beznadziejna, po prostu. Muszę spróbować, zrobić porządek, pisanie to pewien rodzaj terapii, mam nadzieje skutecznej. Nie mam dzisiaj ochoty na dalekie cofanie się w czasie, więc cofnę się do dnia wczorajszego. To właśnie wczoraj, znowu wszystko runęło i wczoraj też znowu postanowiłam zacząć pisać. Wczoraj po raz kolejny usłyszałam te przykre, chamskie, wredne, a może okrutne słowa, bo sama już nie wiem jak je nazywać. Na pewno nie byłyby takie, gdyby nie to, że padają z ust mamy. Źle się czuję, bo wydaję mi się, że ta kobieta mnie niszczy, co ja piszę! Nie wydaję mi się, ona naprawdę mnie niszczy, albo nawet już zniszczyła. "Ty pierdolona kurwo" i jestem pierdoloną kurwą, tak często to słyszę, że wreszcie do mnie dotarło. Coraz częściej zastanawiam się jakby to było, gdybym się jednak nie urodziła, czy wtedy byłaby szczęśliwsza? Może i tak, ale jestem i tak mi przykro z tego powodu.
Przywykłam już do jej słów, mimo że mnie niszczyły, a w między czasie działo się też co innego, to zachowanie mamy i to jak bardzo się od niej oddaliłam, jak bardzo uciekłam w swój własny świat jest kluczowe. Ona nic o mnie nie wie, ale nawet nie chcę wiedzieć. Cofam się dalej, ale olewam całą resztę, dzisiaj liczą się tylko relację z tą jedną jakże ważną i jednocześnie nie osobą. Nie dziwiło jej to, gdy wracałam do domu pijana. Była tak głupia, czy tylko udawała że nie widzi? A wtedy byłam jeszcze gówniarą, inni rodzice chyba by się przejęli. Jednak to było wtedy fajne, przynajmniej wtedy mi się podobało i to był czas w którym byłam szczęśliwa, żyłam po prostu żyłam. Dopiero teraz w drugiej klasie liceum zaczęło się coś dziać, tak na poważnie. Po tych pierdolonych wakacjach, po tym jebanym dniu, który zmienił wszystko? Oj, znów łezka, ale zacisnę zęby i przetrwam. Czy ona widzi to, że wychudłam, czy ona słyszy to jak po nocach wymiotuje, czy ona wie, że podcięłam sobie żyły, czy wie co robiłam jak spierdalałam z domu, czy w ogóle wie że spierdalałam z domu? Na żadne nie potrafię odpowiedzieć. Boli. W tym domu się umiera, cierpię tu, ale chyba brak mi już sił by stąd odejść. I znowu to pytanie, co się z Tobą stało, przecież kiedyś każdy patrzył na Ciebie z zazdrością i ogromnym szacunkiem? A teraz jestem tylko nikim.
Rysowanie, chyba to jedyne co mi w miarę wychodzi w życiu.
Każdy ponoć marzy o tym, by mieć 18 lat, ale ja jeszcze nie chcę dorastać, dalej jestem pieprzoną małą dziewczynką, której ludzie zniszczyli marzenia.
Rysowanie, chyba to jedyne co mi w miarę wychodzi w życiu.
Każdy ponoć marzy o tym, by mieć 18 lat, ale ja jeszcze nie chcę dorastać, dalej jestem pieprzoną małą dziewczynką, której ludzie zniszczyli marzenia.
Głęboko wierzę,że Twoja osobista terapia, że tak nazwę to "blogowa" da jakieś skutki i pomoże znaleźć Ci to co dobre w życiu, choćby te małe przyjemności.
OdpowiedzUsuńWysyłam mnóstwo uśmiechów, :) :P ^ ^
Bardzo miło mi się czytało Twojego bloga i napewno tu jeszcze zajrzę, ponieważ sam od tego zaczynałem. Problemy w życiu są również początkiem mojego bloga, jednak nie końcem. Mi się udało :P Mam nadzieję,że Tobie też się uda.
Pozdrawiam, Radosuaf.
Nie warto zastanawiać się "co by było gdyby". Ja również mam nadzieję, że dzięki bloggowaniu uda Ci się znowu cieszyć życiem ^ ^ Pozdrawiam i dziękuję za miły komentarz na blogu ;)
OdpowiedzUsuńAkane