Przydałoby się tu sobie troszkę poukładać wczorajszy dzień, mam w głowie tyle wspomnień, co jest aż dziwne, że zdobyłam tyle w jeden wieczór, a gdy jeszcze dojdą do tego rozważania, to już całkiem głowa pęka. Wiem, że po południu znowu miałam ten atak w stylu "jak ja nie lubię swojego życia", więc się lekko zćpałam moimi tableteczkami, dla czubków, nie ważne skąd je mam. I nie wiedząc, czemu postanowiłam zadzwonić do Kuby i powiedzieć, że dzisiaj mam ochotę jak nigdy się z nimi ponudzić, a byłam już nieco przymulona. Oczywiście wpadłam do nich, ledwo się na nogach trzymałam. Ubrałam się w seksiaste czarne ciuszki, nałożyłam obcasiki, bo mniej podejrzane jest chwianie się na obcasach niż w conversach. I miałam chyba z pięć ton cieni do powiek, bo oczy mi kurwa wcześniej spuchły. I tak jak zwykle, piliśmy, nudziliśmy się razem. Pytali się mnie co się stało, kilka razy. Nie wiedziałam, co mam powiedzieć... te durne zdania typu "jest mi ciężko, jestem dla was nikim, czuję się samotna" ? Teraz wydaję mi się, że to by było lepsze, ale powiedziałam, głównie JEMU, że chyba znowu chcę się zabić. Choć teraz wiem, że nie chcę, absolutnie, to wtedy byłam tak przymulona, do tego jeszcze Jack i inne alkohole zrobili swoje. I spędziłam cudowne chwile, bo Kuba uczył mnie tańczyć, choć dalej wydaję mi się, że ja jestem dla niego tylko taką znajomą i przecież nigdy nie będę dla niego tak ważna, jak on jest ważny dla mnie... Do tego jeszcze patrzył się na mnie tymi swoimi ślepiami, na pijaną mnie, popalał tą swoją e-szlugę i mówił, że jestem taka skomplikowana i cholernie twarda ze mnie sztuka, ale każdą można złamać i że nawet on już mnie złamał... po chwili dyskusji stwierdził, że chyba nie chodziło nam o to samo. Może i miałam facetów, wiem czym są gorące pocałunki i dobry seks, ale NIKT MNIE JESZCZE TAK NAPRAWDĘ NIE ZŁAMAŁ!
I spytał się jeszcze na koniec, co by było gdybyśmy mieli dziecko? No kurwa, tu jesteśmy tylko kolegami, a zaraz takie tematy. Przecież, nawet się nie pocałowaliśmy! WSZYSTKO JESZCZE BARDZIEJ SIĘ SKOMPLIKOWAŁO! Bo teraz, mój ojciec myśli, że Kuba mnie pieprzy, moje kochane kuzynki, powiedziały, że to na pewno coś oznacza, ale my oboje nie zdajemy sobie z tego sprawy i że powinniśmy się przespać. Takie namawianie mnie do seksu, akurat z nim. A ja już sama nie wiem co czuję. Przez moment myślałam, że to się wyjaśniło, że jesteśmy po prostu dobrymi przyjaciółmi, a teraz już sama nie wiem... i wypiłam jeszcze trochę, absolit gruszkowy, sobieski czysty, wcześniej jeszcze Jack i trochę piwa, do tego leki na depresje popite winem... sama nie ogarniam tego, że wciąż żyje i NIE MAM KACA!
Jest tu tak inaczej, że aż obserwuję! I chyba zaraz przeczytam wszystkie Twoje wpisy, to wciąga...
OdpowiedzUsuńjeju jak kocham Cię czytać. Jesteś taka prawdziwa, nie boisz się niczego słowo kurwa nie jest pokryte żadnymi gwiazdeczkami, każda myśl jest taka jaka powinna być. Hm.. powiem Ci jedno. Nie zawsze chodzi nam o to samo, wiem doskonale z swojego doświadczenia:)
OdpowiedzUsuńankagrzanka.blogspot.com
jeju jak kocham Cię czytać. Jesteś taka prawdziwa, nie boisz się niczego słowo kurwa nie jest pokryte żadnymi gwiazdeczkami, każda myśl jest taka jaka powinna być. Hm.. powiem Ci jedno. Nie zawsze chodzi nam o to samo, wiem doskonale z swojego doświadczenia:)
OdpowiedzUsuńankagrzanka.blogspot.com
nie przejmuj się tak, nie warto ;D
OdpowiedzUsuńJesteś szalona :O
OdpowiedzUsuńTo jest zyciowe. Wczoraj miałam plan sie zabić i gdyby nie przyjaciółka zrobiłabym to. Wszystko przez to że ja Go kocham a On mnie nie.
OdpowiedzUsuńCo do chłopaka nie idź z nim do łóżka, nie warto, nie tak szybko, może to zniszczyć waszą przyjaźń. Piszesz bardzo szczerze, aż jestem w szoku. Dziękuję za komentarz i zapraszam do siebie. :-)
OdpowiedzUsuń+również obserwuję.
Co do chłopaka nie idź z nim do łóżka, nie warto, nie tak szybko, może to zniszczyć waszą przyjaźń. Piszesz bardzo szczerze, aż jestem w szoku. Dziękuję za komentarz i zapraszam do siebie. :-)
OdpowiedzUsuń+również obserwuję.
Uwielbiam Cię za to, że piszesz tak szczerze.. Popieram komentarz wyżej. ;)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście trochę,a nawet więcej niż trochę, się u Ciebie skomplikowało,ale czasami najwyraźniej życie musi się pokomplikować,aby potem przez jakiś czas być spokojnie,a może nawet szczęśliwie :)
OdpowiedzUsuńZ czasem wszystko sie ułoży:))
OdpowiedzUsuńi na pewno znajdziesz właściwą drogę:)
Z czasem wszystko sie ułoży:))
OdpowiedzUsuńi na pewno znajdziesz właściwą drogę:)
Wiesz co, nie powinnaś uzależniać swojego życia od chłopaka! Przestań to wszystko analizować, zamartwiać się i zapijać smutki. Pozwól toczyć się życiu. Wiem, że to paplanina, ale musisz uwolnić się od niego. Być może minie dużo czasu zanim w końcu przestanie ci na nim zależeć i twoje myśli nie będą się już kierowały tylko na jego osobę. Pierwszym krokiem do normalności, spokoju i poukładania, to to żebyś wreszcie zaczęła żyć swoim życiem i panowała nad nim. Życie jest ciężkie, ale powinnaś umieć się nim cieszyć. Ne wszystko zawsze idzie po myśli, ale żyj, kieruj swoim życiem!
OdpowiedzUsuń