środa, 19 września 2012

#3

Od czego by tu zacząć, tak tak to ja!  Witam w świecie moich marzeń i snów... bla bla bla. Mój świat przypomina ostatnio anarchię, a ja mieszkam na alei niespełnionych marzeń i choruję na bezsenność.

Popadłam w coś dziwnego, czuję się cholernie niespełniona, znudzona a nawet załamana. Mówię wszystkim wokół że jest zajebiście, a w rzeczywistości jest przeciwnie. Okłamuję wszystkich wokół i na dodatek okłamuję też samą siebie.

Chyba zgłoszę się na wolontariat i będę znowu uczęszczać na warsztaty teatralne. Miałam z tego zrezygnować, bo postanowiłam, że w tym roku wezmę się porządnie za naukę, tak właśnie, nic z tego. Po za tym nalężę do tej grupy ludzi, którzy nie mogą żyć, gdy czegoś nie robią. Ja to kocham! Kiedy wstaję rano, idę do szkoły, wracam do domu na  jakąś godzinę. Wychodzę na zajęcia, wracam przed 21, na szybko się uczę, a nawet znajdę czas na to by narysować coś fajnego, napisać albo poczytać ciekawą książkę czy też obejrzeć anime. Następnie 4 godzinki snu, albo i nieraz mniej. Sama nie wiem jak to robię, jestem szczęśliwa, gdy jestem zapracowana. Natomiast gdybym tak miała popaść w nudną monotonię  - szkoła, obiad, siedzenie w książkach cały dzień tobym wtedy dopiero się załamała i powiesiła w szafie. Niestety ale powoli to się dzieję, dlatego biorę sprawy w swoje ręce. Już wkrótce oficjalnie zostanę wolontariuszem i mam zamiar zająć się projektem nad powstaniem graffiti w moim mieście. Mam zamiar ożywić kulturalnie tę dziurę. Kto wie, może się uda.

Choć prawda jest taka, że zasypuję się tym wszystkim, tymi wszystkimi zajęciami, by zapomnieć, albo przynajmniej przez moment nie czuć, tego, co jest tam w środku, mimo, iż zdaję sobie sprawę z tego, że przyjdzie kiedyś taki moment, kiedy będę musiała stanąć twarzą w twarz z wszystkimi moimi demonami.

To by było na tyle, spędzam teraz jakże cudowny wieczór z językiem francuskim...ehhh
xoxo

wtorek, 11 września 2012

#2

Witajcie, melduję się Ja- wyczerpana i zdemotywowana, pewnie tak samo jak większość światowej młodzieży. Moje "LICEALNE UDRĘKI & MĘCZARNIE" powoli się rozkręcają, narzucają niezłe tępo - a ja już  zapominam czym były w ogóle wakacje. Jednak na szczęście wrzesień nie jest aż tak beznadziejnie, bo w tym roku wrzesień, którego większość ludzi chętnie wyrzuciłaby z kalendarza, nie jest aż taki zły.

Pierwsza i chyba najlepsza, rzecz jaką niesie ze sobą wrzesień to nowy album zespołu MUSE. Czekałam na niego już od czerwca i już prawie jest mój. Sunshine:) Dla nie zorientowanych, ludzi z kosmosu, Muse to jeden z najlepszych zespołów XXI wieku. Matt Bellamy już dawno skradł moje serce, swym głosem, grą, charyzmą i inteligencją.

Inne pozytywne rzeczy są takie, że żyję dość aktywnie jak na nocnego samotnika. Jedynym wielkim plusem szkoły jest to że mogę spotkać się z ludźmi których nawet lubię, a przynajmniej znoszę, choć niestety widzę się też z tymi których nie lubię, no i oczywiście z tymi którzy nie lubią mnie, choć ci niech się w sumie walą.

Ostatnio pochłania mnie pisanie, a nie przepraszam próba napisania genialnego felietonu dotyczącego największego cudu państwowego, oczywiście że Japonii. Na razie to niestety tylko próba. A co do moich artystycznych wizji i planów, od dawna marzę o studiowaniu reżyserii lub czegoś podobnego. Choć ludzie uważają że bycie artystą to nic dobrego, ja właściwie czasami też myślę że jestem po prostu idiotką. Mimo to jednak nie poddaję się, muszę przecież przynajmniej spróbować. Jak się nie uda to trudno, jak nie spróbuję to się nie dowiem. Mimo niechęci większości, są też ludzie którzy we mnie wierzą. Dla takich właśnie ludzi warto jest coś zrobić.

To by było chyba na tyle, mogę jeszcze wspomnieć tylko że najważniejszym tematem ostatnio jest klasowa wycieczka, choć to bardziej przypomina zaciętą walkę - rywalizacja między Paryżem, Krakowem, Trójmiastem, Amsterdamem...jak na moje oko to wygra niezwyciężone wielkie NIC! Drugim tematem jest półmetek, jaranie się półmetkiem, szukanie butów, sukienek i oczywiście towarzysza...dame, to dopiero za pół roku, po co sobię teraz tym łeb zawracać. Choć po cichutku powiem, że jest ktoś z kim chciałabym pójść, ale niestety  Adka nie ma czasu na coś tak beznadziejnego jak związki. Po zatym przecież nikt by nie wytrzymał zbyt długo z wariatką - wariatka w sumie też xD

To by było chyba na tyle, xoxo

sobota, 8 września 2012

#1

Z dnia na dzień, mam coraz większe wrażenie że świat staję się coraz bardziej zakręcony. W sumie to nie ma się co dziwić, przecież to mój świat. Jestem tylko nie wielką, nic nie znaczącą istotą w tym wielkim świecie. Często czuję się tu zagubiona i bardzo samotna. Jestem zbuntowana, nie do końca ogarnięta i nie zbyt zdrowa psychicznie. Jestem tylko zwyczajną dziewczyną z niezwykłymi ambicjami, która od zawsze pragnęła zmienić świat. Moje życie jest dziwne, bo to ja jestem przez wielu uważana za dziwną. Myślę że jestem wyjątkowa i niech każdy tak myśli, nawet gdy w środku czujesz się jak śmieć - nie mów o tym innym, bo wtedy oni tylko poczują się lepsi od Ciebie, a przecież wiesz że tak nie jest.
Pisałam już kiedyś bloga, nawet całkiem niedawno. Zaczęłam wszystko od nowa, moje życie bardzo się zmieniło. Jeszcze kilka miesięcy temu prześladowała mnie depresja, załamanie i myśli samobójcze, ale już po wszystkim, nie będę o tym wspominać, ale to nie znaczy że o tym zapomniałam. Liczy się to co jest teraz!
Jak już każdy zauważył, jestem marzycielką, ale my artyści już tak mamy. Wymarzę sobie jakąś wizję, a potem ją spełniam. Rysuję, piszę, dużo czytam a na co dzień uczę się w liceum. Jestem ateistką i z lekka anarchistką. Fascynuję mnie prawie wszystko co dziwne i unikatowe, między innymi śmierć. Interesuję mnie kultura i sztuka, ale też wszystko to co aktualnie dzieje się na świecie, wiem dość dużo o polityce, choć mnie wcale nie kręci. Mówią, że jestem na to za stara, ale kocham anime, a Japonia jest najbardziej pożądanym prze ze mnie miejscem na świecie. Chciałabym podróżować jak najwięcej. Bardzo mało śpię, to takie moje dziwactwo, choć nie przeszkadza mi to zbytnio w życiu.
Taka już jestem i nie zmienię się, choć zapomniałam dodać że bardzo często zmieniają mi się nastroje. Co ciekawego wydarzyło się u mnie ostatnio, niech pomyślę... do zobaczenia w następnym poście.