Czuję się lekko chora i wykończona. Znowu zresztą, tylko teraz o dziwo czuję się źle, w sensie raczej fizycznym niż psychicznym. Zrozumiałam dzisiaj coś bardzo ważnego przy okazji, że mimo iż poznałam już na swej drodze tylu frajerów, tylu przystojniaków i wgl to o dziwo i mimo iż nie jesteśmy parą (tylko wszyscy wokół mi to sugerują, a nawet myślą, że tak jest) to ja im więcej czasu spędzam z tym człowiekiem, tym bardziej czuję się szczęśliwa. Nie chcę tylko myśleć o tym, że on nie czuję tego tak jak ja. Wydaję mi się, że obydwoje jesteśmy po prostu tchórzami, jedynie myślącymi wielokrotnie o tym co mogłoby być. A ja wiem, że między nami mogłoby być coś bardzo pięknego i wielkiego, jednak strach wygrywa, i teraz może i jesteśmy przyjaciółmi, ale potem dorośniemy, a ja Ci ucieknę, gdzieś na drugi koniec świata, by nie myśleć o Tobie i żyć własnym życiem, goniąc swoje marzenia, zresztą Ty będziesz robił to samo. I spotkamy się potem, po 10, lub może nawet 15 latach i znowu będziesz na mnie patrzył tak jak wtedy, zastanawiając się jedynie "Co by było gdybym nie stchórzył?".... Obydwoje się będziemy zastanawiać, jest jak jest, mogłoby być lepiej, ale ja i tak jestem szczęśliwa!
Tak właśnie skończymy... polecam "Efekt Motyla".
To niech któreś z was wykona w końcu pierwszy krok, bo potem jedyne czego będziecie żałować to tego, że nie spróbowaliście
OdpowiedzUsuńjakie to piękne i zarazem przeraźliwie prawdziwe, tracić coś na własne życzenie, a potem żałować całe życie, a nawet jeszcze dłużej i zastanawiać się co by było gdyby...
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Ohmfh ; ) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAkane