Znowu przez kilka dni nie pisałam... czuję się taka jakaś zepsuta. Nie wiem, co się dzieję, czy to choroba, a może pierwsze objawy szaleństwa, albo po prostu moje ciało jak i umysł cholernie potrzebują wiosny, a ta niestety przepadła gdzieś w nieznanej nikomu części świata i kto wie, kiedy się odnajdzie. Nie mam w zwyczaju narzekać, jednak jestem też człowiekiem, moja skóra potrzebuję słońca i ciepła, to już takie nasze ludzkie potrzeby.
Nie mam jakoś specjalnego pomysłu na ten post, może piszę tylko po to, aby pokazać światu, że jeszcze żyję, albo po prostu mam taką potrzebę - potrzebę pisania. Żyję by pisać i piszę by żyć, koło się zamyka. Jak tam w rzeczywistości, chyba zbliżają się święta. Trudno w to uwierzyć, ale upiekłam dwa ciasta, chcę spędzić czas z rodziną, spróbować po raz ostatni, może uda się coś ponaprawiać, a jeśli nie, to przynajmniej się starałam. Wolę żałować, że coś co zrobiłam, niż myśleć o czymś co mogłoby się stać, a istnieje, na zawsze, tylko w mojej głowie. Święta od zawsze praktycznie były dla mnie, głupie. Nie chcę nikogo urazić, wybaczcie jeśli tak się stało. Jestem nie wierząca, nie wierzę w to, że Jezus zmartwychwstał, ale jednocześnie szanuję i podziwiam wszystkich wyznawców, macie coś czego ja nie potrafię odnaleźć - wiarę, a wiara to przecież siła. Nie wierzę w to, że ktoś tam u góry, może mieć wpływ na to co robię, kim jestem. Tylko ja mogę mieć na to wpływ, jeśli sama czegoś nie zrobię to nikt tego nie zrobi. Jestem kim jestem i ode mnie to zależy. Wierzę w człowieka, w to że, jestem tylko człowiekiem, nie bohaterem, takim samym jak zerem jak każdy inny. Oto tajemnica mojej dla wielu "pierdolonej ateistycznej" wiary. Dla wielu po prostu braku wiary.
W mojej głowie, narodziła się dziś kolejna myśl "Po co piszemy?", my blogerzy, pisząc tworzymy taki mały internetowy świat, zupełnie inny od tego, co nas otacza. Paradoksalnie inny, przecież piszemy o wszystkim co nas otacza, jednak jest w tym coś magicznego. Inspiracja może być wszędzie, trzeba tylko umieć ją zobaczyć.
Wracam do świąt. Mam nadzieję, że uratuję to co mogę jeszcze uratować. Nie jestem bez winy, moja mama i ja to dwa zupełnie inne charaktery, nawzajem się niszczące. Nie jestem idealna, nigdy nie byłam i nie będę, zdaję sobie z tego sprawę. Nie umiem się zmienić, ale umiem próbować zmienić to, co dzieję się wokół.
Do Napisania ;*