sobota, 30 marca 2013

#7

Znowu przez kilka dni nie pisałam... czuję się taka jakaś zepsuta. Nie wiem, co się dzieję, czy to choroba, a może pierwsze objawy szaleństwa, albo po prostu moje ciało jak i umysł cholernie potrzebują wiosny, a ta niestety przepadła gdzieś w nieznanej nikomu części świata i kto wie, kiedy się odnajdzie. Nie mam w zwyczaju narzekać, jednak jestem też człowiekiem, moja skóra potrzebuję słońca i ciepła, to już takie nasze ludzkie potrzeby.

Nie mam jakoś specjalnego pomysłu na ten post, może piszę tylko po to, aby pokazać światu, że jeszcze żyję, albo po prostu mam taką potrzebę - potrzebę pisania. Żyję by pisać i piszę by żyć, koło się zamyka. Jak tam w rzeczywistości, chyba zbliżają się święta. Trudno w to uwierzyć, ale upiekłam dwa ciasta, chcę spędzić czas z rodziną, spróbować po raz ostatni, może uda się coś ponaprawiać, a jeśli nie, to przynajmniej się starałam. Wolę żałować, że coś co zrobiłam, niż myśleć o czymś co mogłoby się stać, a istnieje, na zawsze, tylko w mojej głowie. Święta od zawsze praktycznie były dla mnie, głupie. Nie chcę nikogo urazić, wybaczcie jeśli tak się stało. Jestem nie wierząca, nie wierzę w to, że Jezus zmartwychwstał, ale jednocześnie szanuję i podziwiam wszystkich wyznawców, macie coś czego ja nie potrafię odnaleźć - wiarę, a wiara to przecież siła. Nie wierzę w to, że ktoś tam u góry, może mieć wpływ na to co robię, kim jestem. Tylko ja mogę mieć na to wpływ, jeśli sama czegoś nie zrobię to nikt tego nie zrobi. Jestem kim jestem i ode mnie to zależy. Wierzę w człowieka, w to że, jestem tylko człowiekiem, nie bohaterem, takim samym jak zerem jak każdy inny. Oto tajemnica mojej dla wielu "pierdolonej ateistycznej" wiary. Dla wielu po prostu braku wiary. 

W mojej głowie, narodziła się dziś kolejna myśl "Po co piszemy?", my blogerzy, pisząc tworzymy taki mały internetowy świat, zupełnie inny od tego, co nas otacza. Paradoksalnie inny, przecież piszemy o wszystkim co nas otacza, jednak jest w tym coś magicznego. Inspiracja może być wszędzie, trzeba tylko umieć ją zobaczyć. 

Wracam do świąt. Mam nadzieję, że uratuję to co mogę jeszcze uratować. Nie jestem bez winy, moja mama i ja to dwa zupełnie inne charaktery, nawzajem się niszczące. Nie jestem idealna, nigdy nie byłam i nie będę, zdaję sobie z tego sprawę. Nie umiem się zmienić, ale umiem próbować zmienić to, co dzieję się wokół. 


Do Napisania ;*

wtorek, 26 marca 2013

#6

Ostatni post został napisany pod wpływem emocji, takich niedobrych emocji, złości, wariactwa, obłąkania. Jednak dzięki temu wiecie przynajmniej, że ja też jestem tylko i aż człowiekiem. "Aż", ponieważ tak samo jak Ty potrafię myśleć, marzyć, wyznaczać sobie cele. "Tylko", dlatego, że w życiu każdego człowieka zdarzają się chwile w których cała nasza wewnętrzna energia znika gdzieś bezpowrotnie, a my jesteśmy jak małe kukiełki - istniejemy, choć wydawać by się mogło, że nie ma w nas życia.

Potrzeba pisania, ogromna potrzeba pisania. To jest właśnie coś, co mnie cholernie nakręca, dzięki temu kukiełka ożywa. Komentarze pod poprzednim postem niemalże doprowadziły mnie do łez (naprawdę rzadko płaczę), tych szczęśliwych łez oczywiście. Niesamowite, że nawet w tej internetowej pułapce znajdą się ludzie, którzy mimo wszystko będą w stanie przekazać trochę ciepła, za to wam dziękuję.

Sama do końca nie wiem o czym dziś piszę. Post o niczym? Nie, chyba nie, choć sama nie wiem. To jest właśnie ta potrzeba pisania, wchodzę na bloggera, klikam nowy post, a gdy palce poczują już klawiaturę to piszę, bo myślę, że mimo wszystko warto. Choć ostatnio brakuję mi treści na blogach, przeglądałam dzisiaj kilkanaście i na większości post składał się z ledwo pięciu zdań. Nie mówię, że jest w tym coś złego, po prostu ja tym razem w roli czytelnika, czuję pewien niedosyt. Zresztą ja zawsze czuję niedosyt, nie przejmujcie się moim "czymś". 

Doszłam do wniosku, że mimo wszystko warto jest być sobą. I nawet, gdy inni będą mówili o Tobie wariat czy dziwak, to zastanów się przez chwilę, czy ci "inni" są dla Ciebie kimś ważnym? Po za tym to tylko wariaci coś znaczą na tym świecie. Nie kręci mnie tania popularność, myślę, że nigdy nie zmienię swych poglądów i podejścia do świata, życia. Wierzę, że każdy z nas jest marzycielem, niektórzy tylko to ukrywają. Wierzę też w to, że inspiracja jest wszędzie i że w tym XXI wiecznym świecie da się jeszcze odnaleźć co nie co prawdziwej sztuki.... Ostatnio czuję się tak dobrze.

PS: OSTATNI POST O KTÓRYM WSPOMNIAŁAM ZOSTAŁ TRWALE USUNIĘTY.

xoxo

czwartek, 21 marca 2013

#5

Czasem wydaję mi się, że życie jest monotonne, każdego dnia wstajesz, ubierasz się, wychodzisz, wracasz, śpisz i od nowa. Jednak mimo to, że każdego dnia powtarzamy te same czynności to każdy następny dzień jest inny, raz jesteśmy smutni, raz weseli, bo jesteśmy tylko ludźmi, albo raczej aż ludźmi, a nie robotami. Czegoś cholernie było mi brak! W moich postach brakowało mi czegoś, brakowało mi mnie... może jest to dziwne, ale we wszystkim co robię chcę zostawić kawałek siebie, włożyć w to nieco duszy, wtedy jest to lepsze, przynajmniej mi się tak wydaję. Jestem marzycielką, artystką i taki już mój los, muszę tworzyć, aby żyć, walczyć o słuszne według mnie sprawy, pokazywać ludziom świat jakiego nie znają, mimo iż jest on tak blisko, co robiłam do tej pory Warto też wierzyć w ludzi, bez względu na to jacy oni są. Wróciłam na dobre i będę robić wszystko na maksa, bo inaczej nie potrafię. Ostatnio też rozczytałam się w wielu blogach, staram się zostawiać możliwie jak najdłuższe i najlepsze komentarze.  Wydaję mi się, że ten post to takie nic, ale takie chyba też są potrzebne.  Zrozumiałam też, że czasem jedna osoba jest tak samo ważna jak cała reszta, a wszyscy to tak naprawdę nikt.

niedziela, 10 marca 2013

#4

Nie wiem, co napisać...wybaczcie mi wszyscy których znam, ale w życiu każdego człowieka przychodzi, taka chwila, kiedy po prostu ma się wszystkiego dość, na dodatek, gdy wszystko co cię otacza rozwala się, a twoja psychika atakowana jest ze wszystkich stron, jakby strzelali do ciebie z karabinu m16. Tak też jest ostatnio ze mną, za dużo wydarzyło się w moim życiu, za dużo złego, za dużo się rozpieprzyło. Długo trzymałam się na powierzchni, ale teraz mam już dość.... nie odchodzę na zawsze, zresztą na pewno będę wciąż obecna gdzieś tu i tam, nie da się pisać o czymkolwiek, doświadczając jednocześnie takiej wewnętrznej puski, tak naprawdę to o niczym nie da się pisać. Potrzebuję przerwy, moja psychika musi się zregenerować, a ja sama muszę nabrać sił, nie wiem ile to mi zajmie, mam nadzieję, że nie długo. WRÓCĘ TU! To na pewno i będę pisać najlepiej jak potrafię, bo to mi czasem też pomaga.

 "EVERYBODY GETS DEPRESSED, IT'S TOTALLY NORMAL" 
-Gee Way

Jakże prawdziwe są te słowa, tak to całkiem normalne, przynajmniej mam jakieś pocieszenie. Jebać tę depresję, choć sama nie wierzę w to co mówię...no dobra, może wierzę, mam przecież co robić, chcę zmieniać świat, więc tak, stu procentowe tak...jebać tę depresję.

Za dużo się ostatnio wydarzyło w moim życiu, ale uporam się z tym i na pewno tu wrócę i będę pisać jeszcze lepiej!To tego, będę tworzyć. Poskładam scenariusz, muszę biec za marzeniami. Mam swój cel i go osiągnę, to jest najważniejsze.


 "I will not die, I'll wait here for you
I feel alive, when you're beside me
I will not die, I'll wait here for you
In my time of dying"
-Three Days Grace "Time Of Dying" 

Nie myślę o samobójstwie, teraz jestem już za silna na tego typu kroki. Chcę żyć, mam po co i dla kogo...muszę tylko trochę odpocząć i nabrać sił. Nieraz naprawdę wszystko się wali, nie ożywimy trupów, nie cofniemy czasu i nie zmienimy tego co już było...trzeba to przeżyć, trzeba z tym żyć...muszę z tym żyć i będę z tym żyć!